Jestem mamą dwójki dzieciaczków- 11 latka na wózku inwalidzkim i zdrowej 6 latki.
Rzadko gdzieś wyjeżdżamy, raczej mazury, ew nad morze, głównie ze względu n chorobę syna, ale też i my gór niestety nie znamy.
Ostatnio córka zapytała, oglądając tv, gdzie na świecie jest tak pięknie - reportaż był o tatrach... I postanowiłam, że muszę jej te nasze piękno pokazać. Problem w tym, że nie mam zielonego pojęcia, jak temat ugryźć. Jest wiele wątków o górach z małym dzieckiem, dzieckiem w nosidle, o utwardzonych drogach, jednak u mnie sytuacja wygląda trochę inaczej.
Planuje wyjazd koniec kwietnia, albo maj (po majówce), na ok 7 dni. Do pomocy jedzie moja mama, czy akurat w górach będzie to pomoc? nie mam pojęcia... Wózek jest dość zwinny, bez amortyzatorów, z przodu ma małe kółka z możliwością blokady. Syn waży ponad 30 kilo, ponad połowę wiecej ode mnie. Mamę bolą kolana

Ja i młoda mamy wielki apetyt na przygody.
Myślę, że uda mi się z córką chodzić rano na bardziej atrakcyjne miejsca, gdy mama z synem zostanie, ale co robić później razem? Gdzie jechać, żeby pogodzić córke 6 letnią żądną widoków, potoków i strumyków ze spacerami przy których dam radę wepchnąc wózek z synem i marudzącą mamę?
Dodam, że jestem zmotoryzowana, możemy gdzieś tam dojeżdżać.
Nie musimy jakoś szczególnie uciekać w dzicz, i tak całymi dniami siedzę z synem w domu, czuję się już jak odludek. Bardziej zależy mi na widokach i przestrzeni.
Myślałam, żeby jechać do Kościeliska albo Kiry, ale tak naprawdę coraz gorzej to widzę. A może w ogóle powinnam zrezygnować z tego pomysłu?
Z góry dziękuję za podpowiedzi
Kasia