Beska napisał(a): ...ciekawe co Dzwonek opowie

Pisać o tym - ta tak, jakby sie tam jeszcze było...
Myślę, że nam, Dzwonkom, jest czego "zazdraszczać".
Większość z was może już nie pamięta swojego "pierwszego razu"

w Bieszczadach. A ja miałem to kilka dni temu. I ciagle jestem pod wrażeniem. Nie wiem jak Ewelina, ale ja "podgrzałem" się w oczekiwaniu na coś wyjatkowego. I dostałem to, com chciał. Widząc połoniny z samochodu chciałem tylko jednego: znaleźć parking, wysiąść, ruszyć, zostawic ta asfaltową rzeczywistośc za soba i w końcu zacząć przeżywać te legendarne Bieszczady. I tak było. Nie przeszkadzały mi w tym ani moje ustrzyki dolne w kręgosłupie, ani tłumy (zwłaszcza w piątek) turystów. Choć szczerze mówiąc zacząłem się już dopytywać o Ukrainę: mieć okazję być z takimi górami naprawdę sam na sam - to musi być wyjątkowe doznanie.
Dopełnieniem tych dwóch dni był Koniec Świata.
Równie dobrze mogło by się to nazywac Inny Świat.
Nagle codzienność nabrała innego wymiatu: piec, studnia, świeczki, woda ze strumienia, miska do mycia.
Na dwa dni moje problemy i problemiki zostały poza mną, nie ruszyły za mną z parkingu (czytaj: sprzęgło

). Nawet na chwilę nie wyjąłem z plecaka telefonu. Cieszę się, że w tak oryginalnym miejscu mogłem z wami spędzić dwa świetne dni. No i poznać "nowego". Niezły kowboj. Trzymaj się Pawlos !
Gupio będzie tera zajechac na zlot Autostradą Sudecką do schroniska z łazienkami. Może im chociaż prąd wyłączymy ?
PS.
Ciekawe po jakim czasie dostałbym w tym Łupkowie pierdolca...